Wyniki konkursu Wojownik Altaii ♥

Konkurs zorganizowany wspólnie z Wydawnictwem Zysk i S-ka zakończył się 27 marca. Do wygrania były aż cztery egzemplarze – Wojownika Altaii. Dziękujemy wszystkim którzy podjęli wyzwanie i wzięli udział w konkursie. Okazuje się że znaczna większość z Was chce czytać książki sprzed lat…
Spośród wielu ciekawych odpowiedzi wybrałam trzy – Katarzyny, Huberta, Beaty i Pawła. Przypominam również, że wkrótce będziemy cieszyć się kolejnym konkursem zorganizowanym z okazji premiery Smoka Odrodzonego. Już teraz serdecznie zapraszam. Przypominam, że pytanie konkursowe brzmiało:

Czy wydawanie ‘literackich wykopalisk’ i ‘książkowych perełek’ odkrytych wiele lat po napisaniu ma sens, czy raczej powinno się im pozwolić ‘spoczywać w pokoju’?”

Katarzyna

Kocham książki i według mnie ma sens. Również w literaturze pojawia się moda. Przez to książki stają się przewidywalne, tematy zbyt oklepane a wśród bestsellerów przewijają się ci sami autorzy. Takie znaleziska można porównać do odkryć wręcz archeologicznych. Nie każdy czytelnik się zainteresuje, ale z pewnością znajdzie się spore grono fanów. Książki zapomniane mogą być niczym wydawnicze artefakty, ale dostępne dla każdego. Po co chować je w gablocie muzealnej, lub skazywać na zapomnienie. Lepiej wydać, promować dodając ciekawostki, trochę historii i informacji o autorze. Być może ktoś zauroczy się stylem i będzie chciał przeczytać inne dzieła tego pisarza. To również sposób żeby żaden autor nie postał zapomniany. Takie artefakty literatury to odskocznia od współczesnych autorów, stylów i oklepanych tematów. Książki dla koneserów, kolekcjonerów i pasjonatów.

Hubert

Oczywiście, że ma sens. Takie utwory, mogą być niezwykle cenne. Zważmy na to, że czasem autorzy nie są przekonani co do wartości swoich dzieł. H. P. Lovecraft wydał tylko jedno opowiadanie i uważał je za słabe, a F. Kafka chciał, aby jego utwory spłonęły. Skoro takie perełki nie zostały zniszczone, to warto je opublikować, bo mogą nieść oryginalne, fascynujące treści. Ponadto mogą dostarczyć nowych informacji na temat autora, a może nawet zweryfikują jakiś gatunek literacki. Poza tym spoczywać w spokoju powinni jedynie twórcy, a ich książki jako przedmioty nieożywione jak najbardziej powinny nawet zmartwych-powstawać.

Beata

W swoim 50-letnim życiu nałogowego czytelnika miałam przyjemność czytać debiuty wielkich i utwory z szuflad tych sław, które, naciskane zwykle przez rzesze wielbicieli, wydawały wszystko, co kiedykolwiek napisały. Nie udało mi się ani razu znaleźć wśród tych „wykopalisk” jakiejś „perełki”, wręcz przeciwnie – byłam zażenowana i zdziwiona, że ujrzały światło dzienne. Dlatego generalnie jestem na nie, aczkolwiek dałabym się przekonać do przeczytania „Wojownika Altaii”, jeśli trafi w moje ręce.

Paweł

Pytanie zdecydowanie zawiera odpowiedź. Jeśli choć jeden czytelnik dzięki nowemu wydaniu pozna piękno literatury, przedsięwzięcie się opłaca. Oczywiście nie w aspekcie ekonomicznym, jednak książkowe perełki są właśnie od tego, by je poznawać i dzielić się nimi z innymi. Niedopuszczalne jest zakopanie ich pod kurzem historii i stertą innych książek. Każde inspirujące wykopalisko zasługuje na kolejne życie.

Gratuluję zwycięzcom i zapraszam do kontaktu przez poniższy Formularz Kontaktowy.


    0 0 głosów
    Oceń artykuł
    Subskrybuj
    Powiadom o
    guest

    0 komentarzy
    Informacje zwrotne
    Zobacz wszystkie komentarze