Wielu pisarzy jest porównywanych do J.R.R. Tolkiena, słusznie uznawanego za twórcę fantasy. Nieraz spotyka to Jamesa Rigneya, piszącego jako Robert Jordan. Jak sam przyznawał, czerpał inspirację z utworów Tolkiena, nie umniejsza to jednak jego twórczości, ani nie odbiera jej oryginalności.
W moim artykule postaram się wskazać podobieństwa, między twórczością tych dwóch pisarzy, zarówno w samej technice kreowania świata, jak i kilku ich elementów.
Jeśli miało się wcześniej kontakt z treścią książek Tolkiena, to czytając Oko Świata, można nieraz odnieść wrażenie, że natykamy się na coś znajomego. Pewne wątki i klimat przywodzą na myśl „Drużynę Pierścienia”.
Na początek, sam sposób w jaki opisane jest Pole Emonda, Można je krótko scharakteryzować jako miejsce spokojne, a jego mieszkańców jako pacyfistycznych rolników, niezainteresowanych światem zewnętrznym- przywodzi więc na myśl tolkienowskie Shire.
Nawet okoliczności w których zaczyna się akcja, przypominają nieco te z „Drużyny Pierścienia”. U Tolkiena, Bilbo Baggins świętował swoje sto jedenaste urodziny, natomiast mieszkańcy Dwóch Rzek, święto Bel Tine.
Jeszcze wyraźniejsze podobieństwo można dostrzec, gdy Rand po raz pierwszy dostrzega Myrdraala na drodze. Sposób w jaki się pojawia, towarzyszące temu poczucie zagrożenia, jakie ogarnęło młodego człowieka, przywodzą na myśl moment, w którym po raz pierwszy na kartach „Władcy Pierścieni” ukazał się jeden z Nazguli. Sami Półludzie przypominają Upiory Pierścienia. wyglądem i atmosferą grozy, którą roztaczają.
Podobnie jak Myrdraale, trolloki również przywodzą na myśl „Władcę Pierścieni”. Te bestie, samą nazwą przypominają potwory, znane ze Śródziemia , jak orków czy trolle.
Charakteryzuje je również podobna niszczycielska natura. Sama historia ich pochodzenia jest nieco podobna – trolloki powstały ze skrzyżowania ludzi ze zwierzętami, natomiast orkowie byli skażonymi przez Melkora Avarimi, elfami, które odmówiły pójścia na Zachód z Quivienen[3].
Zmuszeni do tego przez pościg Pomiotu Cienia, Rand, Mat i Perrin opuszczają Pole Emonda. W tym również widać znaczne podobieństwo do Tolkiena. Moiraine – inteligentna, potężna Aes Sedai, władająca Jedyną Mocą, prowadzi młodych ludzi w świat. Przypomina w tym czarodzieja Gandalfa z „Władcy Pierścieni”. Towarzyszący jej Strażnik, Lan – wysoki, milczący wojownik świetnie władający mieczem – w czym przypomina Aragorna. Podobieństwo pogłębia się, gdy dowiadujemy się, że Lan jest ostatnim dziedzicem tronu upadłego Królestwa Malkier.
Ostatecznie z Dwóch Rzek wyrusza czworo młodych ludzi, bo dołącza jeszcze Egwene – w czym również widać wyraźne podobieństwo do historii Wojny o Pierścień. Z Shire, tak podobnego do Dwóch Rzek, również wyruszyła czwórka.
Pościg Pomiotu Cienia trwa, a scena, gdy nowo sformowana drużyna przebywa rzekę promem, a na drugim brzegu pozostaje Półczłowiek żywo przypomina tę z „Drużyny Pierścienia”, gdy hobbici uciekali przed Upiorem Pierścienia na promie Buckleberry.
Później, bohaterowie muszą udać się do Oka Świata, prosto w Ugór, krainę spustoszoną przez Czarnego, przypominającą Mordor.
Postać Czarnego, czyli istoty będącej antytezą Stwórcy, może przypominać Saurona lub Melkora, jego mistrza. Ugór, jak wspomniałem, przywodzi na myśl Mordor, natomiast Shayol Ghul, Orodruinę, Górę Grozy.
Padana Faina, człowieka wypaczonego przez Czarnego i wpływ Shadar Logoth, można porównać do tolkienowskiego Golluma.
Długowieczna rasa ogirów, budowniczych wspaniałych miast i uczonych, może być luźnym nawiązaniem do rasy elfów. Natomiast Zielony Człowiek, ostatni z rasy Nym, do rasy Entów.
Ishamael, przybierający czasem imię „Ba’alzamon”, czyli Serce Ciemności, miał gorejące oczy i usta wypełnione ogniem. Jego rola, jako największego z Przeklętych, przywodzi na myśl Rzecznika Saurona z „Powrotu Króla”.
Tolkien był lingwistą, nauczycielem akademickim i znawcą mitów. Chciał stworzyć „mitologię Anglii”, coś podobnego do „Eddy”, czy „Kalevali” [1,4]. Na swój sposób bawił się też językami, Quenyę i Sindarin, języki elfów tworząc na podstawie swoich ulubionych – fińskiego i walijskiego. W efekcie powstało Legendarium, którego opowieść, przedstawiona na kartach „Władcy Pierścieni”, jest tylko drobną częścią. W zamyśle, przedstawiona jest tam zamierzchła przeszłość naszego świata. Oczywiście, nie jest tak, że Tolkien wierzył, że opisywane przez niego wydarzenia, rozegrały się kiedyś naprawdę [1, 5]. Wystarczy, że mogły mieć miejsce.
Z kolei Robert Jordan, czerpał nie tylko z bogatej tradycji zachodu, ale całej ludzkości. W Kole Czasu przewijają się nie tylko motywy z legend arturiańskich, czy „Edd”, ale mitologii Indian północnoamerykańskich, Hindusów i wielu innych kultur. Jordan, Amerykanin z krwi i kości, potrafił całą tę mieszankę poskładać w sensowną całość. Można powiedzieć, że jeśli Tolkien stworzył „mitologię Anglii”, Jordan całą „mitologię ludzkości”[1].
Żeby nie być gołosłownym, dawny król, Artur Paendrag z Koła Czasu nawiązuje do króla Artura Pendragona, Sammael nosi imię anioła śmierci z Talmudu. Natomiast Lews Therin Telamon, „Pan Świtu” stanowi pewne nawiązanie do Lucyfera.
Tolkien nie lubił alegorii. Kategorycznie zaprzeczał, by „Władca Pierścieni”, był alegorią do II wojny światowej [6]. Głównie dlatego, że nie chciał, by ludzie przenosili jakieś elementy z innych historii do jego bezpośrednio. Dobrze obrazuje to poniższy cytat:
Robert Jordan zdaje się mieć podobne podejście, co Tolkien, do alegorii. W jego dziełach znajdziemy wiele nawiązań np. do mitologii, albo baśni, opierającej się na tym środku literackim.
Na przykład, Mat Cauthon, zdaje się być syntezą bogów skandynawskich: Odyna, Loki’ego i Heimdalla. Jak również: indiańskiego Kojota, egipskiego Anubisa i celtyckiego króla Matha [1]. Różne cechy tych postaci zostały przedstawione razem, tworząc młodego [1] Cauthona, nie ma jednak między nimi bezpośredniego porównania
Co prawda, Mat powiesił się na drzewie, by zdobyć wiedzę, jak Odyn. Nosił włócznię i kapelusz o szerokim rondzie, jak Odyn. Obaj są powiązani z jesionem oraz “Myślą” i “Pamięcią”— imionami kruków Odyna, ponadto, łączy ich obu utrata oka. Jednak, chociaż takie związki są bardzo ciekawe, mają pewną wadę – można na ich podstawie wysnuwać wnioski, jak potoczy się historia postaci.
Odyn zginął podczas Ragnaroku. Mat jednak przeżył Ostatnią Bitwę. Co ciekawsze, przetrwał po części dzięki dźwiękowi Rogu Valere, w który zadął Olver. Dzięki temu artefaktowi, bohater ów może być porównany do Oliviera z „Pieśni o Rolandzie”.
Innym przykładem, jest Przeklęta – Semirhage. Można w niej dopatrywać się doktora Josefa Mengele, hinduskiej bogini Kali, egipskiej Sechmet i wielu innych [1]. Natomiast, ucinając Randowi rękę, upodobniła się do wilka Fenrira z mitologii skandynawskiej. Tego samego, który miał zabić Odyna, powinna więc zabić Mata podczas Tarmon Gai’don. Jednak, znając jej losy, wiemy, że to zadanie przerastało jej siły.
Jak widzimy, Jordan, podobnie jak Tolkien, obficie czerpał z mitologii i legend, jednak nie tworzył bezpośrednich alegorii.
Można również pokusić się na pewne porównanie tego, jak oboje w swoich dziełach opisywali czas.
Tolkien, jako katolik postrzegał upływ czasu jako liniowy. Dlatego, jak wspomniałem, można postrzegać wydarzenia opisane w Legendarium, jako dzieje dawnej Ziemi, w innej Erze.
Natomiast Jordan, pisze o tym, jak Koło Czasu się obraca, a historia powtarza. Amerykanin mógł się inspirować hinduską Kalaczakrą, czyli buddyjskim „kołem czasu”.
Bardzo dobrym przykładem, jak można postrzegać upływ czasu w Kole, jest opis pałacu Panarch w Tanchico [1].
Można tutaj rozpoznać czaszkę tygrysa szablozębnego, szkielet żyrafy i logo Mercedesa [1]. Może się wydawać, że to nie ma żadnego sensu. Chyba, że również przyjmiemy, że świat Koła można postrzegać jako naszą Ziemię [1].
Z tym, że w przeciwieństwie do kreacji Tolkiena, w której stworzony przez niego świat można uznać za nasz z dalekiej przyszłości, historia opisana w Kole Czasu, jest przeszłością i przyszłością.
Wiek Legend, jest zarówno Złotym Wiekiem, jak i przyszłym światem, opisywanym w opowieściach science-fiction.
Oczywiście, można uznać, że to nieco naciągana interpretacja. Jednak, nawet, jeżeli pominiemy koncepcję czasu, Jordan stworzył świat tak złożony, że można porównać go do Tolkiena. Zaczął w sposób podobny, by później wykreować coś odmiennego, jednak przypominającego angielskiego Mistrza – zarówno charakterystycznym sposobem tworzenia historii, jak i wykorzystania bogatego dziedzictwa kulturowego ludzkości.
Oczywiście, jak wspominałem, te wszystkie te podobieństwa, w żadnym razie, nie odbierają sadze Jordana oryginalności.
Sam autor przyznał, że w pierwszych rozdziałach Oka Świata, próbował nadać swojemu dziełu nieco tolkienowskiego klimatu [2]. Jednak, parafrazując Jordana – tak, by pokazać czytelnikowi coś znajomego, a potem zabrać go tam, gdzie jeszcze nie był [2]. Dobrym podsumowaniem mogą być słowa Brandona Sandersona:
Mam nadzieję, że udało mi się dowieść, że James Oliver Rigney, może być nazwany amerykańskim Tolkienem. Nie naśladowcą, ale twórcą podobnego formatu. Sądzę, że dziesięciolecia po śmierci, będzie dalej chętnie czytany, a później, zostanie zapamiętany, dokładnie jak Tolkien.
Źródła:
- https://www.tor.com/2016/05/31/robert-jordan-americas-tolkien/ [dostęp:22.10 2017 r.]
- http://www.theoryland.com/intvsresults.php?kwt=%27tolkien%27 [dostęp:22.10 2017 r.]
- J.R.R. Tolkien „Silmarillion”, tłum. Maria Skibniewska, Amber, 2007
- http://www.theoryland.com/intvmain.php?i=2 [dostęp:22.10 2017 r.]
- J.R.R. Tolkien „Listy”, tłum. Agnieszka Sylwanowicz, Prószyński Media, 2010
- A.T. Shippey , „Droga do Śródziemia”, tłum. Joanna Kokot, Zysk i S-ka, 2001
Obrazek wyróżniający: CC0 DMCA
Dziękuję za ten artykuł. Właśnie takie miałam od początku wrażenie, że w Kole czasu została opowiedziana ta sama historia, tylko z trochę pozmienianymi nazwami. Cóż. Nie każdy potrafi tworzyć samodzielnie. Powstało fajne czytadło, ale to też dokładnie robi teraz sztuczna inteligencja – bierze istniejącą historię i przetwarza tak, że niby powstaje coś innego, ale nie wymyśla sama, opiera się na istniejących historiach, przetwarzając je w te i wewte
Wiele już się dowiadywałam o prozie Jordana, ale prawdę mówiąc pierwsze słyszę aby porównywać go do sztucznej inteligencji, trochę słabe 🙂 To prawda że Jordan wzorował się na Tolkienie, z czym się absolutnie nie ukrywał, a nawet się tym chwalił, szczególnie widać to właśnie w Oku Świata, jednak potem rozwinął skrzydła i poszedł zupełnie nową drogą. Wzorował się także na Diunie i na Conanie, a także na niesamowitej ilości różnych światowych filozofii, sam tego nie wymyślał, on to tylko genialnie łączył ze sobą. I to wszystko nie przeszkadzało aby został uznany za mistrza pióra przez wielu znanych pisarzy, w tym… Czytaj więcej »