Nym były tworami powołanymi do życia przez Aes Sedai w Wieku Legend. Do ich tworzenia wykorzystywano Jedyną Mocą i zaawansowaną technologią, a ich niezwykłe zdolności znajdowały zastosowanie głównie w rolnictwie. Wraz z Ogirami i Da’shain Aiel opiekowali się uprawami rolnymi i ogrodami. Pracowali podczas Śpiewu Nasion, wzmacniając Pieśń i ukierunkowując wzrost roślin, co było bardzo niezwykłe w tym celu wykorzystywali Jedyną Moc. W Wieku Legend stworzono wiele różnych rodzajów życia tzw. Tworów, jednak większość nie przetrwała Pęknięcia Świata. Tworzenie takich genetycznych konstrukcji było ściśle nadzorowane przez restrykcyjny kodeks etyczny, który pozwalał na przeprowadzanie badań i doświadczeń wyłącznie na materiale roślinnym.
Nym miały kształt człowieka, jednak zbudowane były w całości z roślin. Byli wysocy, o wiele więksi od Ogirów i mieli niesamowicie silne oddziaływanie na przyrodę. Potrafili w jednej chwili rozkiełkować każde nasiono i zawsze otaczały ich chmary owadów, głównie motyli. Były to istoty odznaczające się inteligencją i miłością do przyrody. Jednak sprowokowane, lub gdy uznały że zagrożone są istoty pozostające pod ich ochroną, stawali się niebezpieczni. Jednak Aes Sedai w Wieku Legend, już w pierwszym założeniu, uczynili te istoty łagodnymi, ponieważ sama ich wielkość, mogła stanowić zagrożenie dla innych. Aes Sedai pokładali w tych istotach duże zaufanie, powierzając im często wymagające zadania. Jednym z najlepiej poznanych Nym w serii jest Someshta, znany również jako Zielony Człowiek. Był to ostatni żyjący Nym na Westland, a jego zadaniem była ochrona Oka Świata.
Z gęstwiny liści wynurzyła się jakaś postać, ludzki kształt wyższy od Loiala o tyle samo, o ile ogir był wyższy od Randa. Ludzki kształt upleciony z winorośli i liści, zielonych i żywych. Zamiast włosów na jego głowie rosła trawa opadająca na ramiona, zamiast oczu miał ogromne orzechy laskowe, zamiast paznokci żołędzie. Tunika i spodnie były utkane z zielonych liści, buty z gładkiej kory. Otaczały go wirujące motyle, które przysiadały miękko na palcach, ramionach i twarzy. Tylko jedna rzecz psuła tę zieloną doskonałość, Przez policzek i skroń aż po sam czubek głowy biegło głębokie nacięcie, a w tym miejscu winorośl zbrązowiała i przywiędła.
– Zielony Człowiek – wyszeptała Egwene i pokiereszowana twarz uśmiechnęła się. Przez chwilę zdawało się, że ptaki zaczęły śpiewać jeszcze głośniej.– Oko Świata, rozdz. 49 Czarny budzi się